Pomógł: 3 razy Dołączył: 30 Mar 2009 Posty: 264 Skąd: Sopot
Wysłany: 2012-07-24, 16:35
Jestem miłośnikiem czytania komentarzy pod wiadomościami. I znalazłem w jednym z nich przyczynę dlaczego konserwatorowi się nie udało
Cytat:
No a druga strona to ludzie ( stowarzyszenia ochrony zabytków , Danzigie Rzygacze itd) i ich instytucje które tylko czekają żeby pouczać a nie podejmować decyzje.
Pomógł: 2 razy Wiek: 62 Dołączył: 17 Wrz 2009 Posty: 607 Skąd: Gdańsk-Dolne Miasto
Wysłany: 2012-07-24, 18:03
Michał Szafran napisał/a:
No a druga strona to ludzie ( stowarzyszenia ochrony zabytków , Danzigie Rzygacze itd) i ich instytucje które tylko czekają żeby pouczać a nie podejmować decyzje.
niestety nie mamy takiej władzy,a nie raz by się przydała , a co do pana K. to żegnamy bez żalu.
Pomogła: 10 razy Wiek: 47 Dołączyła: 07 Maj 2008 Posty: 3529 Skąd: Neufahrwasser b. Danzig
Wysłany: 2012-07-26, 17:21
Michał Szafran napisał/a:
Jestem miłośnikiem czytania komentarzy pod wiadomościami. I znalazłem w jednym z nich przyczynę dlaczego konserwatorowi się nie udało
Cytat:
No a druga strona to ludzie ( stowarzyszenia ochrony zabytków , Danzigie Rzygacze itd) i ich instytucje które tylko czekają żeby pouczać a nie podejmować decyzje.
Ooo i Akademia niedobra się przyczyniła
A na poważnie, to przecież wszyscy wiedzieli, że PWKZ odchodzi w tym roku na emeryturę. W sumie to żadna różnica, czy został z tego stołka zdjęty chwilę przed zakończeniem swojej posługi, czy sam zdał klucze od gabinetu.
Obawiam się oczywiście nowej "miotły", która nastanie po dr Kwapińskim. Zawsze może być jeszcze gorzej, niestety
A na poważnie, to przecież wszyscy wiedzieli, że PWKZ odchodzi w tym roku na emeryturę. W sumie to żadna różnica, czy został z tego stołka zdjęty chwilę przed zakończeniem swojej posługi, czy sam zdał klucze od gabinetu.
....różnica wileka - dla samego zainteresowanego. Odchodząc na emeryturę dostaje się odprawę, tudzież inne bonusy. Gdy natomiast odchodzi się "z przymusu" to te gratyfikacje nie będą już takie pokaźne. No i pozostaje niesmak, skoro przez "x" lat zajmowania stanowiska był tolerowany przez zwierzchników, to zdjęcie ze stanowiska przed samą emeryturą jest już tylko karą wymierzoną personalnie w daną osobę.
Ja nie próbuję pana K. bronić, uważam jednak, że taką decyzję trzeba było podjąć znacznie wcześniej .... albo jej wcale nie podejmować.
Pomogła: 10 razy Wiek: 47 Dołączyła: 07 Maj 2008 Posty: 3529 Skąd: Neufahrwasser b. Danzig
Wysłany: 2012-07-26, 19:44
Ja nie napisałam powyższego zacytowanego patrząc przez pryzmat odpraw itp. odchodzącego/zdjętego PWKZ. Chodzi o fakt, że tak czy siak stanowisko tak, czy siak miało zostać zwolnione
Historia kołem się toczy. Marian Kwapiński, wielka nadzieja danzigich urzędników na budowanie wszystkiego i wszędzie, kończy tak, jak jego poprzednik Grzegorz Budnik. Jako "hamulcowy"
Budnika odwołano w 2004 r., po miesiącach przepychanek, gdy nie chciał zgodzić się na zabudowę fragmentu Targu Siennego, tłumacząc to koniecznością przestrzegania rozporządzenia prezydenta RP o utworzeniu pomnika historii w granicach siedemnastowiecznego miasta. Wcześniej nazywano go "hamulcowym" i oskarżano, że przez niego "miasto umiera".
Świeżo namaszczony wówczas na to stanowisko Kwapiński mówił tak o swoim poprzedniku: - Mam wrażenie, że w te poczynania wkradła się nerwowość. Gdy strona konserwatorska traci kontakt z użytkownikiem, wychodzi to na złe zabytkom.
Wtórował mu zadowolony wiceprezydent Danziga Wiesław Bielawski: - Cieszę się z tej nominacji. Pan Kwapiński jest osobą, z którą będzie można dyskutować i ustalać rozwiązania satysfakcjonujące obie strony. Poprzedni konserwator, pan Budnik, był osobą, z którą dyskusja była niemożliwa.
Nie minęło parę lat, a sytuacja zrobiła się identyczna. Choć Kwapiński nie był tak hardy jak Budnik, to Bielawski i tak zaczął publicznie oskarżać, że działa na szkodę miasta, że "broni swoich wartości jak niepodległości" (to przy okazji uwag dotyczących Muzeum II Wojny Światowej).
Kwapiński natomiast - używając jego własnych słów - "tracił kontakt z użytkownikiem". Bo chyba tylko tak nazwać można dopuszczenie do zniszczenia czerwonej latarni w porcie, czy bezczynność w sytuacji, gdy do jego urzędu dotarły wieści o burzeniu Domu Młynarza.
W takim mieście jak tysiącletni Danzig, gdzie praktycznie wszystkie atrakcyjne tereny inwestycyjne (Młode Miasto, Wyspa Spichrzów, Targ Rakowy i Sienny, Targ Węglowy, Ołowianka) znajdują się pod opieką konserwatora zabytków, konflikty na linii konserwator zabytków - inwestor są nieuniknione.
Konserwator zawsze będzie chciał dać więcej ograniczeń w swobodzie korzystania z terenu, natomiast właściciel gruntu - również w naturalny sposób - będzie dążył do zwiększenia ich wartości. Dlatego sporom nie ma się co dziwić.
Wiedząc jednak o tym, że Kwapiński większych protestów nie robił, nie sposób nie ulec wrażeniu, że konserwator świetnie nadaje się też na kozła ofiarnego, na którego można systematycznie zrzucać porażkę za brak postępu w inwestycjach.
Bo choć konserwator się zmienił, to czy na którejś z wymienionych wyżej lokalizacji zauważyli Państwo w ostatnich latach jakąś budowę? Czy może to wiceprezydent Bielawski, regularnie atakując konserwatora, stara się odwrócić uwagę mieszkańców, a może i swojego szefa, prezydenta Pawła Adamowicza, od swojej osoby?
Zostawmy jednak dokonania inwestycyjne wiceprezydenta na inny tekst.
Pomyślmy lepiej, co zrobić, by następny konserwator "nie stracił kontaktu z użytkownikiem". Przyznaję, że sam kiedyś wcześniej byłem święcie przekonany, że coś albo jest zabytkiem i musi być bezwzględnie chronione, albo nim nie jest i może być zburzone. Widzimy jednak, że takie granice są płynne. I o ile wielu z nas zapewne nie ma nic przeciwko zabudowie Targu Siennego (według Budnika "chronionego prawem"), tak poruszyło nas zniszczenie niewielkiej latarni przy wejściu do portu. Kwapiński próbował tłumaczyć, że latarenka nie była tak stara, jednak dla ludzi kochających Danzig te wytłumaczenia nie miały większego znaczenia.
Podobnie jest ze sprawą stoczniowej wzorcowni przy ul. Jana z Kolna, której wyburzanie właśnie trwa. Ja nie darzyłem jej wielkim sentymentem, ale wystarczy wejść na fora internetowe, by zobaczyć, jak wielu gdańszczan uważa zgodę na jej zniszczenie za błąd.
Marzę, by nowy konserwator zabytków - kimkolwiek będzie - nie oderwał się, jak poprzednicy, od użytkownika. By nie zamykał się w "szklanej twierdzy", by spotykał się z mieszkańcami, często występował w mediach i prowadził dyskusję o naszym mieście. Chciałbym, by konserwator potrafił pochylić się nie tylko nad zabudową Targu, ale i nad niewielką latarnią, kapliczką, czy stoczniowym żurawiem. Kiedy konserwator będzie prowadził taką politykę, będzie miał większą moc, by - w razie potrzeby - obronić się przed nieuczciwymi zarzutami o bycie "hamulcowym".
Pomógł: 3 razy Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 889 Skąd: Gdańsk-Brętowo
Wysłany: 2012-07-31, 19:01
Chrzan chrani? Stek pobożnych życzeń. Prezydent miasta czy też wojewoda jest z tzw. układu politycznego i taki konserwator musi się tak czy inaczej ich słuchać. Sądzę, że tzw. Wielki Marian za to wyleciał w końcu. Tu nie ma mowy o niezależności, skoro konserwator podlega pod ministra z tego samego układu.
Na konserwatora dałbym kogoś z uczelni, profesora albo doktora. Marzeniem byłaby młoda krew, pełna sił do nierównej walki, ale zdynstansowanej, aby za szybko nie wyleciał.
Pana Mariana poznałem osobiście, szacunek że i tak aż osiem lat się uchował...
_________________ "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Powstania konserwatorskiego paktu dla Danziga chce prof. Andrzej Januszajtis, znawca dziejów miasta. To jego głos w toczącej się dyskusji na temat przyszłości Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, który po odwołaniu ze stanowiska Mariana Kwapińskiego, czeka na nowego szefa.
W składzie specjalnego zespołu prof. Januszajtis widzi przedstawicieli władz samorządowych, organizacji pozarządowych oraz środowisk związanych z architekturą i miejskimi zabytkami.
- Działalność dotyczyłaby nie tylko ochrony zabytków, ale w ogóle polityki zagospodarowania przestrzennego. Na tym polu co chwilę wybuchają w Danzigu konflikty, a to o wieżowce, a to o kładkę przez Motławę. Trzeba wreszcie usiąść i porozmawiać, negocjować, ustalić wspólne wytyczne. Dla mnie one są jasne, ale wiem, że władze architektoniczne mają całkiem inny punkt widzenia - mówi prof. Januszajtis. - Czasami jednak trzeba zawrzeć kompromis. Musimy coś zrobić, bo w tej chwili bardzo źle się dzieje i grozi nam to, że stary Danzig w ogóle zniknie. Dlatego konieczny jest pakt. Może się skończyć na jednej wielkiej kłótni, a może coś z tego wyjdzie. Warto spróbować.
Dawna zajezdnia tramwajów konnych pozostaje zabytkiem. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zgodził się na wniosek właściciela posesji o wykreślenie z rejestru zabytków.
Cytat:
w stanowisku Narodowego Instytutu Dziedzictwa trafnie zwraca się uwagę na wysoka wartość emocjonalną jaką przedmiotowy zespół ma dla lokalnej społeczności, co znalazło swój wyraz w licznych podpisach zgromadzonych pod apelem do organów administracji publicznej o zachowanie zabytkowej zajezdni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum