Pomógł: 12 razy Wiek: 51 Dołączył: 11 Maj 2008 Posty: 804 Skąd: Marienburg
Wysłany: 2010-06-19, 00:18
Ostatni raz spotkaliśmy się 4 czerwca na koncercie Sabatona w Malborku , chwilkę pogadaliśmy ciesząc się ze spotkania i odszedł niknąc mi z oczu w tłumie...nie przypuszczałem że widzę go ostatni raz. Był niesamowitym człowiekiem z pasją a znaliśmy się dobrych kilka lat. Będzie go brakowało wszystkim , którzy go znali i cenili...
Pomogła: 7 razy Wiek: 54 Dołączyła: 09 Maj 2008 Posty: 1312 Skąd: Wrzeszcz, Świńskie Łąki
Wysłany: 2010-06-25, 11:54 Zbigniew Żakiewicz 1932-2010
W czwartek 24 czerwca 2010 r. zmarł Zbigniew Żakiewicz. Pisarz, wykładowca literatury na Uniwersytecie Danzigim, Wilnianin z urodzenia, Wrzeszczanin z wyboru. Wielki miłośnik życia. Dobry, mądry człowiek.
Do widzenia najkochańszy, najlepszy, najpiękniejszy panie doktorze...
Pomógł: 19 razy Wiek: 95 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2010-07-01, 10:15
Również w czwartek 24 czerwca 2010 odszedł Leszek Wiktorowicz kapitan żeglugi wielkiej, żeglarz, przez 25 lat komendant żaglowca Akademii Morskiej "Dar Młodzieży".
Leszek Wiktorowicz w 1981 roku objął nadzór na budową "Daru Młodzieży". W dziewiczym rejsie pełnił funkcję kierownika nauk. Następnie objął stanowisko komendanta, które – z przerwami – piastował przez 25 lat.
Był autorem spektakularnego przejścia – pod pełnymi żaglami – pod mostem u wejścia do Sydney. Dowodził m.in. w wielkiej wyprawie dookoła świata wokół trzech przylądków: Dobrej Nadziei, Leeuwin i Horn. Brał udział w wielu "Operacjach Żagiel". Przez wiele lat był Grotmasztem Bractwa Kaphornowców – przewodził najbardziej elitarnej polskiej organizacji żeglarskiej, zrzeszającej ponad pół tysiąca żeglarzy, którzy przepłynęli Cape Horn. Był wiceprezesem Stowarzyszenia Kapitanów Żeglugi Wielkiej w Gdyni.
Prochy kapitana zostały złożone wczoraj na cmentarzu witomińskim.
W wieku 72 lat odszedł Lech Boguszewicz - znany biegacz, olimpijczyk, absolwent V LO i kiedyś mieszkaniec naszej dzielnicy. Pogrzeb w piatek na cmentarzu oliwskim.
Pomógł: 12 razy Wiek: 51 Dołączył: 11 Maj 2008 Posty: 804 Skąd: Marienburg
Wysłany: 2010-08-14, 23:31
Odeszła legenda , człowiek którego widywałem prawie zawsze kiedy przyjeżdżałem do Danziga. Był praktycznie nieodłącznym jego elementem. Piratuj dzielnie w zaświatach Andrzeju...
W nieszczęśliwym wypadku w Republice Południowej Afryki zginął kolejarz, miłośnik Danziga i rowerów, wieloletni pracownik Urzędu Miejskiego w Danzig, dyrektor Pomorskiego Ruchu Drogowego.
Cytat:
Swoją karierę rozpoczął na kolei, gdzie przeszedł wszystkie szczeble od majstra do asystenta zarządu Dyrekcji Okręgowej PKP. W 1991 r. trafił do Urzędu Miejskiego w Danzigu.
- Pracował wtedy na PKP. Ściągnąłem go do urzędu, gdzie został naczelnikiem wydziału infrastruktury - wspomina Franciszek Jamroż, prezydent Danziga w latach 1991-1994. - Antoni był niezwykle kompetentną, uczciwą i lojalna osobą. Pamiętam, że codziennie rano, gdy o 6 przyjeżdżałem do urzędu, on już czekał i konsultował swoje decyzje. To był najlepszy urzędnik, jakiego miałem. Również prywatnie był wspaniałą osobą. Po prostu był dobrym człowiek.
Podobnie wspomina go kolejny prezydent Danziga: - Pamiętam, że mówiło się, że Antoni zawsze jako pierwszy był u prezydenta Jamroża. U mnie, jak tylko miał jakąś sprawę, też przychodził jako pierwszy z samego rana - opowiada Tomasz Posadzki, prezydent Danziga w latach 1994-1998. - Bardzo sobie ceniłem pracę z panem Antonim, bo był urzędnikiem bardzo pracowitym, dobrze zorganizowanym i niestandardowym. Dla niektórych poprzez swoje zachowanie być może był urzędnikiem kontrowersyjnym, ale wielu zapamięta go jako osobę niezwykle sympatyczną. Był nie tylko urzędnikiem, ale w Danzigu, ale i na całym Pomorzu, był na pewno osobowością.
Po zakończeniu pracy w urzędzie, był szefem departamentu infrastruktury w urzędzie marszałkowskim, a od marca 2009 r. był dyrektorem Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego do którego trafił chwilę po tym jak wykryto w nim aferę korupcyjną. Miał odbudować dobry wizerunek ośrodka. Udało mu się. PORD stał się znany w całej Polsce. Ostatnią inwestycją dyrektora Szczyta było zbudowane przy ośrodku na Oruni miasteczko rowerowe. Otwierał je w listopadzie.
To właśnie rowery były jego wielką pasją. Z Danziga chciał uczynić miasto najbardziej przyjazne dwóm kółkom w Polsce. Z jego inicjatywy powstały dziesiątki kilometrów ścieżek rowerowych.
- Był człowiekiem niesamowitym - wspomina Roger Jackowski z Danzigiej Kampanii Rowerowej i Obywatelskiej Ligi Ekologicznej. - I nie tylko w kwestii rowerów. Był niespotykanym typem urzędnika, który potrafił spojrzeć na różne problemy od drugiej, tej nieurzędniczej strony. Jego odejście to wielka strata dla wszystkich, którzy coś chcieli zdziałać.
Regularnie chodził do Teatru Wybrzeże i Opery Bałtyckiej. Sam miał artystyczny epizod - występował w "Nie-kabarecie" prowadzonym w Danzigu przez Macieja Nowaka. Wspomina o tym Bożena Ptak, poetka, działaczka opozycji, obecnie nauczycielka języka polskiego: - Poznałam go w stanie wojennym. Na zewnątrz niezaangażowany, wręcz koniunkturalista, ale wiem, że wielu ludziom po cichu pomagał. W takim właśnie domu ludzi niosącym pomoc opozycji poznałam jego i jego żonę. Potem była długa przerwa. Aż spotkaliśmy się "Nie-kabarecie" Macieja Nowaka. Otwarty, zawsze uśmiechnięty, wkraczał z szampanem. Zawsze bardzo stremowany przed występem. A w czasie występu autoironiczny. On się przecież naśmiewał z tej klasy urzędniczej, której sam był częścią.
roland Pomógł: 2 razy Wiek: 64 Dołączył: 23 Paź 2008 Posty: 316 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2010-12-21, 07:59 Odeszli
Nie żyje kapitan Władysław Stopiński, obrońca Westerplatte. Zmarł w niedzielę, w wieku 95 lat. Ostatni raz Wojskową Składnicę Tranzytową odwiedził w 2006 roku, podczas obchodów 67 rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Pochodził z południa Polski, z robotniczej rodziny. Po ukończeniu czterech oddziałów ówczesnej szkoły powszechnej, rozpoczął terminowanie u stolarza. Służbę wojskową zaczął w 1938 roku, w 4 Pułku Piechoty w Kielcach. Stamtąd, w stopniu starszego legionisty, przeniesiono go do Danziga. Służbę w WST na Westerplatte rozpoczął 17 marca 1939 roku. W Danzigu dosłużył się stopnia kaprala. Gdy 1 września 1939 roku Niemcy zaatakowali Westerplatte, Stopiński odpierał atak na placówce "Prom". Gdy tę udało się zniszczyć niemieckim żołnierzom, pełnił służbę w koszarach, aż do dnia kapitulacji.
- Niemcy atakowali często, ale bez brawury. Na wojnie lepiej ma ten, kto się broni. My byliśmy ukryci, oni mieli za osłonę tylko krzaki. Nigdy nie podeszli blisko, bo byśmy ich wszystkich wybili. Nas nie było widać, oni byli jak na dłoni. Nie strzelaliśmy na pałę, puszczałem serię dopiero wtedy, gdy miałem ich na muszce - wspominał kpt Stopiński w jednym z wywiadów dla gazety "Echo Dnia" w Skarżysku Kościelna.
Wojnę spędził w niemieckim stalagu. Do 20 kwietnia 1945 r. pracował w miejscowości Noisiel, w fabryce maszyn rolniczych. Po wkroczeniu do tej części Niemiec wojsk amerykańskich, powrócił do kraju, w rodzinne strony.
Całe swoje życie zawodowe związał ze Skarżyskiem-Kamienną. Pracował na kolei. Był komendantem Służby Ochrony Kolei, nastawniczym, kierownikiem pociągów towarowych oraz majstrem w warsztatach wagonowych. Pełnił też funkcję drugiego sekretarza egzekutywy PZPR w Skarżysku-Kamienna. Udzielał się społecznie jako komendant OSP w Lipowym Polu. Na emeryturę przeszedł w 1975 r.
Na swoje osiemdziesiąte urodziny, w 1995 roku zaprosił Martina Menzla - celowniczego z pancernika Schleswig - Holstein. Podczas mszy świętej doszło do pojednania obu kombatantów. Trzy lata później, kpt. Stopiński otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Danziga.
Kapitana Władysława Stopińskiego pożegnamy w środę, 22 grudnia. Pogrzeb obrońcy Westerplatte odbędzie się o godz. 12.00 w kościele pw. Świętego Brata Alberta w Skarżysku-Kamiennej.
Żyje jeszcze trzech obrońców Westerplatte. Obecnie 95-letni mjr Władysław Skowron, w zeszłym roku odwiedził Westerplatte. Mieszka w Kielcach. W czasie obrony WST walczył w wartowni nr 2.
93 lata ma Jan Lelej, we wrześniu 1939 roku obrońca wartowni nr 5. Obecnie mieszka w Ostródzie. Obłożnie chorym weteranem opiekuje się żona.
W bardzo złej kondycji znajduje się także Aleksy Kowalik, we wrześniu 1939 roku strzelec, obsługujący działko przeciwpancerne. Ma 95 lat, mieszka w Blachowni koło Częstochowy.
Mimo wysiłków historyków, do dziś nie udało się poznać dokładnej liczby obrońców WST. Kilkunastu z nich zginęło w czasie obrony Składnicy. Dalszych kilkunastu zmarło w czasie okupacji.
Większość Westerplatczyków po wojnie wróciła do Polski. Na emigrację do Australii, Kanady, USA i Wielkiej Brytanii zdecydowało się dziesięciu z nich.
Na szczególne wspomnienie zasługuje los kpt. Mieczysława Słabego, lekarza Składnicy. Po wojnie komunistyczne władze oskarżyły go o złamanie tajemnicy wojskowej. Aresztowany w 1947 roku, w wyniku tortur zmarł niedługo potem w więzieniu w Krakowie.
17 byłych żołnierzy zamieszkało po II wojnie w Danzigu, czterech z nich, Franciszek Bartoszak, Wiktor Ciereszko, Julian Dworakowski i Bernard Rygielski, po odrestaurowaniu w 1974 roku wartowni nr 1, pracowało jako przewodnicy po terenie dawnej WST na Westerplatte.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum