Wolne Forum Gdańsk Strona Główna Wolne Forum Gdańsk
Forum miłośników Gdańska

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: feyg
2009-02-09, 16:32
Napoleoński wątek związany ze Skarszewami
Autor Wiadomość
Marcin 


Wiek: 49
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 47
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-28, 20:50   

Hagedorn napisał/a:
a nie jest to po prostu jedynka z epoki?

Racja Hag!!! :-D :brawo:
E. Zimmermann napisał/a:
Litwini: M Balcius i E. Ivanauskas podają, że...

Czyżby to był katalog guzików znalezionych kilka lat temu w masowych grobach w Wilnie z 1812?
 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-10-29, 17:46   

Marcin, dzięki za info o Loży Pod Zwycięskim Światłem, i za całokształt. Na razie podaję Ci wymiary bagnetu: ostrze - 42 cm, część nakładana na karabin - 7 cm. Chyba słusznie przypuszczasz, że to bagnet pruski. Dołączam poglądową fotkę. Z publikacji Litwinów mam tylko fragment i nie wiem, gdzie znaleźli opisywane guziki. Teraz mam dużo wyjazdów i ciężko z wolnym czasem. Później napiszę więcej. Pozdrawiam

Pamiątki z czasów napoleońskich w Muzeum Skarszew.jpg
Foto: Tomasz Babinek
Plik ściągnięto 32859 raz(y) 18,38 KB

 
 
Marcin 


Wiek: 49
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 47
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-29, 20:05   

E. Zimmermann napisał/a:
Na razie podaję Ci wymiary bagnetu...

Wygląda mi to na pruski bagnet wz 1750. :-)
 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-10-30, 08:15   

W Skarszewach i najbliższej okolicy co jakiś czas znajduje się guziki napoleońskie. Prawdopodobnie ma to związek z lazaretem, który według niektórych badaczy znajdował się w przebudowanych pozostałościach gotyckiego zamku. Nie wszystkie guziki trafiają do muzealnej gabloty, choć staramy się pozyskać od znalazców jak najwięcej. Zdjęcia kilku z nich pokazałem w książce: „Nocny atak na Skarszewy”. Są to guziki regimentów piechoty liniowej nr: 30 (duży płaszczowy), 44 i 57 (małe mundurowe) oraz duży guzik gwardyjski z orłem.

Z innych pamiątek przeszłości, eksponowanych w muzealnej gablocie, wyróżnia się mosiężny orzełek znaleziony przez mieszkańca Skarszew, Andrzeja Gnutka. Odkrycie opisał w „Polska Dziennik Bałtycki” Sebastian Dadaczyński, w artykule „Królewski orzeł”. Czytamy tam: „ Orzeł ma 9,5 cm wysokości i 7,5 cm szerokości. Jest płaski, ma osiem otworów, co świadczy że przyszyty był do czapki lub kapelusza. Jak twierdzi Gnutek, orła nosił na czapce kurier pocztowy, który był w polskim wojsku”. Orzeł został znaleziony w częściach, ale udało się go poskładać.

Faktycznie jest to emblemat pruski o czym świadczy monogram „F.R.” (król Fryderyk). Odmianę takiego orła z literami „F.W.R.” (król Fryderyk Wilhelm) znalazł też inny skarszewski kolekcjoner, który obiecał udostępnić go do zdjęcia. Według niemieckich kolekcjonerów, z którymi przeprowadziliśmy konsultację, pierwszy z tych orłów jest raczej emblematem cywilnego pocztyliona z okresu panowania Fryderyka Wielkiego (1740- 1786). Nawiasem mówiąc, przez Skarszewy przechodził po 1772 roku trakt pocztowy na Berlin. Nie zgadzają się z tą opinią niektórzy kolekcjonerzy z Danziga twierdząc, że mógł go śmiało nosić wojskowy pocztylion w czasach napoleońskich. Są też tacy co twierdzą, że to emblemat żołnierski. Stąd serdeczna prośba o pomoc w identyfikacji omawianego orzełka.

Orzeł z monogramem FR.JPG
Plik ściągnięto 32825 raz(y) 26,73 KB

Artykuł Sebastiana Dadaczyńskiego.jpg
Plik ściągnięto 32825 raz(y) 24,53 KB

 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-10-30, 09:54   

Dzięki naszej niezastąpionej fotoreporterce Monice Rode mam okazję pokazać zdjęcia z wizyty Marcina z 12 Pułku Xięstwa Warszawskiego w Muzeum Skarszew. Na zaproszenie Pani dyr. Jolanty Kaczmarek i kolekcjonera Macieja Mostowego, którego zbiory eksponowane są w muzealnych gablotach, Marcin odwiedził skarszewską placówkę i pomógł nam w identyfikacji kilku zabytków z czasów napoleońskich. Było to wkrótce po jego powrocie z bitwy narodów pod Lipskiem. Ręka w gipsie nie przeszkodziła mu w prowadzeniu samochodu i dojechaniu z Danziga do Skarszew. Taki twardziel !!! Oprócz zwiedzenia miasta poczyniliśmy niezwykle obiecujące ustalenia, dotyczące współpracy żołnierzy napoleońskich (i być może pruskich) z dyrekcją Gminnego Ośrodka Kultury, o czym napiszę nieco później.

Foto. Monika Rode

001.jpg
Marcin z 12 Pułku Xięstwa Warszawskiego i Maciej Mostowy
Plik ściągnięto 32801 raz(y) 23,57 KB

002.jpg
Plik ściągnięto 32801 raz(y) 19,89 KB

003.jpg
Plik ściągnięto 32801 raz(y) 22,33 KB

004.jpg
Plik ściągnięto 32801 raz(y) 30,21 KB

005.jpg
Plik ściągnięto 32801 raz(y) 20,8 KB

 
 
Sabaoth
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-30, 17:18   

Na ostatnim zdjęciu Marcin wygląda raczej na rannego fizyliera :hihi:
 
 
Marcin 


Wiek: 49
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 47
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-30, 19:51   

:mrgreen: Sab, teraz to już tylko Korpus Weteranów i Inwalidów... :lol:
 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-11-01, 18:41   

Sprawa, którą warto przypomnieć w Święto Zmarłych
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już w czasach pruskich natrafiano na duże ilości szczątków ludzkich przy dawnym cmentarzu wojennym z czasów napoleońskich w Skarszewach. Po drugiej wojnie światowej, podczas różnych prac ziemnych na zniwelowanym w 1938 r. cmentarzu (wytyczanie drogi na Kleszczewo, wykopy pod kanalizację, wodociągi, kable telekomunikacyjne) znajdowano czaszki i części szkieletów, które najczęściej zakopywano pod pomnikiem.

W tym roku stało się inaczej. O znalezieniu kości ludzkich w wykopach pod kabel telefoniczny dowiedział się red. Sebastian Dadaczyński i napisał na ten temat krótki artykuł w Dzienniku Bałtyckim. Jak nietrudno było przewidzieć, przyjechała policja i zabrała ludzkie szczątki. Po zbadaniu w katedrze kryminalistyki Uniwersytetu Danzigiego przeznaczono je do wykorzystania przez studentów dla celów badawczych. Uznano, że kości mają zaledwie kilkadziesiąt lat i prawdopodobnie pochodzą z czasów II wojny światowej.

Tyle tylko, że to stwierdzenie w omawianym przypadku wzbudza poważne wątpliwości. Nie dość, że kości znaleziono na zniwelowanym cmentarzu sprzed 200 lat, to w tym uczęszczanym miejscu, obok szosy, nigdy nie grzebano żadnych ofiar zbrodni hitlerowskich ani sowieckich. Żyją jeszcze świadkowie, którzy mieszkali w pobliżu napoleońskiego obelisku w czasie wojny oraz w trakcie wkraczania czerwonoarmistów, i mają co do tego pewność.

Nie dość, że szczątkom ludzkim naruszono spokój na dawnym cmentarzu, to jeszcze przeznaczono je do wykorzystania na zajęcia z medycyny sądowej. I to szczątki ludzkie z miejsca uhonorowanego tablicami pamiątkowymi. Z wyrazami hołdu od mieszkańców Skarszew. Nie muszę dodawać, że sprawa ta zbulwersowała miłośników Skarszew. Bardzo ładnie zachował się w tym przypadku wiceburmistrz Zygmunt Wiecki. Na wszelkie sposoby próbował doprowadzić do pozostawienia kości w spokoju. Niestety, bezskutecznie. Co o tej sprawie myślicie?

Fot. Monika Rode.jpg
Marcin z 12 Pułku X.W. przy tablicy upamiętniającej żołnierzy pochowanych na cmentarzu z czasów napoleońskich
Plik ściągnięto 32649 raz(y) 71,38 KB

 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-11-07, 11:24   

Z DZISIEJSZEJ PRASY

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pod koniec stycznia 2009 r. na ulicach Skarszew pojawią się żołnierze napoleońscy. Będzie wystawa w zamku i nabór rekrutów.

ZOSTAŃ ŻOŁNIERZEM NAPOLEONA


W ubiegłym miesiącu przypomnieliśmy mało znaną historię o nocnym ataku Prusaków na stacjonujących w Skarszewach żołnierzy napoleońskich. Do walk doszło zaraz po północy, z 28 na 29 stycznia 1807 roku. Niespodziewany atak konnicy i piechoty pruskiej zakończył się zdobyciem przez nich miasta. Według przekazów, poległych żołnierzy polskich w służbie cesarza Francji pochowano na rozstaju dróg prowadzących do Kleszczewa i Kościerzyny. Miejsce to upamiętnia pomnik, zwany napoleońskim obeliskiem, z inskrypcjami w języku polskim i francuskim.

Artykuł „Pozostał tylko obelisk” wzbudził spore zainteresowanie osób pasjonujących się kampanią napoleońską na Pomorzu Danzigim. Z Muzeum Skarszew skontaktował się Marcin Osiński, który zasłynął jako pomysłodawca i organizator cieszącej się dużym uznaniem wystawy: ”Pruszcz Danzigi 1807-1814. Śladami Marszałka Lefebvre’a i Cesarza Napoleona”. Jej wernisaż odbył się 29 sierpnia br. w pruszczańskiej dawnej plebanii, a po wystawie oprowadzali ubrani w napoleońskie mundury rekonstruktorzy z Pułku 12tego Piechoty Xięstwa Warszawskiego, do oddziału których należy Marcin Osiński.

Do Skarszew pan Marcin przyjechał z Danziga wkrótce po obchodach 195 rocznicy bitwy narodów pod Lipskiem, w których brał udział, odtwarzając sceny bitewne wraz z setkami rekonstruktorów z różnych państw świata. Dopiero co otrząsnął się z bitewnego pyłu. Boląca ręka unieruchomiona w gipsie nie przeszkodziła mu w prowadzeniu samochodu i dotarciu na Kociewie. Taki to twardy wiarus!

Podczas pobytu w Skarszewach, razem ze znanym kolekcjonerem Maciejem Mostowym, pokazaliśmy panu Osińskiemu zabytki grodu nad Wietcisą, napoleoński pomnik i związane z nim miejsce, gdzie znajdował się cmentarz wojenny sprzed dwustu lat. Pani dyr. Jolanta Kaczmarek podjęła gościa w Muzeum Skarszew i oprowadziła po placówce. Przy okazji poprosiliśmy o ekspertyzę dotyczącą strzelby skałkowej (przerobionej później na kapiszonową), która według tradycji należała do skarszewskiego żołnierza z Freikorpsu (pruskiego korpusu ochotniczego), walczącego z wojskiem napoleońskim. Poprzedniego dnia została zaoferowana Maciejowi Mostowemu do zbioru pamiątek związanych z nocnym atakiem na Skarszewy w 1807 roku. Marcin Osiński, który znał ten typ strzelby stwierdził, że jest to oryginalna broń z epoki, warta zakupu do muzealnej gabloty. Można ją już oglądać na ekspozycji w Muzeum Skarszew.

Następnie udaliśmy się do zamku, gdzie oczekiwał nas Artur Martyn, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Skarszewach. Po zwiedzeniu sal dawnej siedziby wojewodów pomorskich i obejrzeniu wystawy poświęconej twórcy polskiego hymnu narodowego, Józefowi Wybickiemu, przyszła pora na konkretne ustalenia. Marcin Osiński, na 202 rocznicę pobytu wojsk gen. Dąbrowskiego w Skarszewach, zaproponował przygotowanie wystawy poświęconej czasom napoleońskim. Z pokazami umundurowania żołnierzy cesarza Francji, wartą z pochodniami pod pomnikiem napoleońskim, salwą honorową, strzelaniem z armatki-wiwatówki i z karabinów na Placu Zamkowym. Następnie ma się odbyć nabór chętnych z całego Kociewia do oddziału rekonstruktorów Pułku 12tego Piechoty Xięstwa Warszawskiego. Na koniec planowana jest prawdziwa obozowa uczta, wzbogacona niezapomnianymi opowieściami wybitnego napoleonisty dr. Andrzeja Nieuważnego. Takiej imprezy jeszcze w Skarszewach nie było. Nic zatem dziwnego, że dyr. Martyn w pełni zaakceptował tę niezwykle atrakcyjną propozycję. O wystawie, napoleońskiej imprezie i rekrutacji do Pułku 12tego Piechoty Xięstwa Warszawskiego będziemy informować.

Edward Zimmermann
POLSKA Dziennik Bałtycki
Dziennik Kociewski, 7.11.2008 r.

Oddział Pułku 12tego pod Lipskiem. Pierwszy z prawej Marcin Osiński. Foto Michał Wilk.JPG
Plik ściągnięto 32517 raz(y) 48,68 KB

Maciej Mostowy i Marcin Osiński w Muzeum Skarszew. Fot. Monika Rode.jpg
Plik ściągnięto 32517 raz(y) 25,7 KB

Od lewej dyr. GOK-u Artur Martyn, Maciej Mostowy i Marcin Osiński. Fot. Monika Rode.jpg
Plik ściągnięto 32517 raz(y) 25,64 KB

Oddział Pułku 12tego Piechoty w walkach pod Lipskiem. Fot. Michał Wilk.JPG
Plik ściągnięto 32517 raz(y) 50,06 KB

rek12pp.JPG
Plik ściągnięto 32517 raz(y) 38,89 KB

 
 
Marcin 


Wiek: 49
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 47
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-11-07, 22:31   

E. Zimmermann napisał/a:
ZOSTAŃ ŻOŁNIERZEM NAPOLEONA

Zatem wszystkich chętnych zapraszam -> marcin@twierdzadanzig.pl
i przypominam, że w kamasze będą wzięci jedynie właściciele przednich zębów. :mrgreen: ;-)

A poniżej jeszcze tylko fragmencik pamiętników Dezyderego Chłapowskiego z 1807 roku. Kilka dni po zdobyciu Tczewa Chłapowski trafia właśnie z oddziałem do Skarszew. :-D Szkoda jedynie, że nie opisał miasta... :-(

skanuj0001.jpg
Plik ściągnięto 32486 raz(y) 64,4 KB

skanuj0002.jpg
Plik ściągnięto 32486 raz(y) 56,95 KB

 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-11-09, 15:16   

Marcin, dzięki za skan pamiętnika Dezyderego Chłapowskiego. Ja również podaję fragment dawnego pamiętnika, autorstwa Antoniego Białkowskiego. Jest tam zarazem odpowiedź dla Macieja Mostowego, który podczas naszej rozmowy o przygotowaniu napoleońskiej uczty pytał, co i jak wtedy pito. Twoja odpowiedź, że pito wszystko co było, jest oczywiście prawidłowa. Świadczy o tym poniższy przykład ze sceną po zdobyciu Tczewa w 1807 roku. Myślę jednak, że nie będziemy się na niej dokładnie wzorować, choć piwnice w skarszewskim zamku idealnie się do takiej rekonstrukcji nadają.



W końcu spotkałem podoficera ze swojego pułku, który się mnie zapytuje, czy bym się czego nie napił i wylicza mi z kolei rozmaite trunki. Gdy wspomniał o miodzie, jako słodyczy, które lubiłem, namówił mnie, abym z nim poszedł do piwnicy, gdzie wszelkich trunków napić się można. Udałem się z nim, a przybywszy tam zastałem mnóstwo żołnierzy z naszych pułków: jednych już pijanych leżących, drugich pijących, a innych otwierających czopy takim sposobem, że strzelali w dna, a przez otwory lał się trunek. Tymczasem inni kaszkiety (bowiem innych naczyń nie było) podstawiali i z nich pili, niektórzy zaś mieli satysfakcję strzelania tylko do beczek. Niektórzy będąc napici, chybiali dna beczki i o mało kogo nie zabili. Ja widząc taki nieporządek wyrzekłem się i miodu. Trunki porozlewane były tak, że już stopy ludzkie zanurzały się w nich, gdym wychodził z piwnicy.

Wspomnienia starego żołnierza.jpg
Plik ściągnięto 32450 raz(y) 28,39 KB

 
 
Marcin 


Wiek: 49
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 47
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-11-10, 19:27   

E. Zimmermann napisał/a:
Twoja odpowiedź, że pito wszystko co było...

Nie tylko pito, ale również jedzono...
ale oddajmy głos Antoniemu Białkowskiemu. ;-)

Po kilkudniowym marszu stanęliśmy na koniec we wsi Firstenwerden [Żuławki], w punkcie bardzo ważnym ze względu na wysokie położenie i potrzebnym do przeprawy przez Wisłę. Skorośmy tam przybyli, przypadła na mnie kolej zaciągnięcia warty obozowej. Zebrawszy więc oddział przeznaczony na wartę udałem się - będąc przez jednego francuskiego żołnierza zaprowadzonym - na miejsce, gdzie już stała warta francuska. Przybywszy na miejsce znalazłem wartę francuską umieszczoną w izbie u młynarza, którego wiatrak stał niedaleko. Sądziłem, że zmieniam tę wartę, ale dowiedziałem się od oficera, że ja tylko mam rozstawić szyldwachów, tak aby razem z francuskimi stali i w ten sposób nasi oswoili z miejscowością, by później, gdy ci dalej pójdą, miejsce to nie było opróżnione. Skoro wszedłem do izby dobrze ogrzanej, będąc sfatygowanym z marszu i zziębniętym, usiadłszy sobie zdrzymałem się. Przebudzony zostałem później przez podoficera francuskiego, który umiał po niemiecku. Ten mi oświadcza, że oficer od warty prosi mnie z sobą do kolacyi. Ja będąc rozespany, usiadłszy do stołu jadłem z apetytem. Kiedy dano pieczyste, którego zjadłem ze dwa kawałki, sądziłem, że jem zająca. Gdy mięso zdawało mi się zbyt miękkie i śliskie i mdłe, zacząłem się lepiej temu mięsu przypatrywać. Kiedy zobaczyłem nogi od mniemanego zająca zupełnie innej maści - bo była pstrokata - zrobiło mi się jakieś obrzydzenie. Nie dojadłszy drugiego kawałka położyłem nóż i widelec. Spostrzegłszy to oficer pyta mnie, dlaczego nie jem. Podziękowałem mu i przybliżyłem się do podoficera, który umiał po niemiecku. Ten pyta mnie czy wiem, co jadłem, a na odpowiedź moją, że się domyślam, powiedział mi, że to jest kot, ale przy tem zachwalał, że nie ma wyborniejszego mięsa jak kocie. Jeszcze gorzej mnie zemdliło, ale oficer spostrzegłszy to prosił, abym wina się jeszcze napił. Ponieważ wino było wytrawne, przeto cokolwiek lepiej mi się po niem zrobiło. Pozostałe szczątki owego kota oficer oddał warcie, która najdrobniejszymi kawałkami się dzieliła, jak najlepszym przysmakiem. Około północy Francuzi zebrawszy szyldwachów i udali się w marsz, a Polacy pozycye te zajęli stojąc tu parę tygodni aż do Wielkiego Tygodnia przed Wielkanocą.
 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-11-13, 12:14   

W poprzednich postach wspomnieliśmy o piciu i (dość ohydnym) jedzeniu, teraz dzięki przesłanym przez Marcina ilustracjom zobaczmy fajki, jakie palili żołnierze napoleońscy. Były to przede wszystkim fajki gliniane, najczęściej typu jednorodnego (jednoczęściowe), w których główka i cybuch (rurka) stanowiły niepodzielną całość wykonaną z białej glinki kaolinowej. Kosztowały niewiele i miały tę zaletę, że gdy spadły na ziemię, nie trzeba było się po nie schylać - ponieważ zwykle się łamały. I to najczęściej przy samej główce. Żołnierze, żeby zapobiec ich uszkodzeniu, nosili je najczęściej przetknięte w kapeluszu (co widać na ilustracjach). Innym rodzajem były bardziej trwałe fajki typu złożonego, w których główka też najczęściej była gliniana, przy droższych fajkach sepiolitowa (z "pianki morskej", minerału, który po wrzuceniu do wody utrzymuje się na powierzchni), później drewniana. Cybuchy do faj złożonych, zwanych też lulkami, zwykle wykonywano z drewna wiśni lub leszczyny, a ustnik przeważnie robiono z rogu.

PICT7698.JPG
Plik ściągnięto 32328 raz(y) 34,32 KB

PICT7692.JPG
Plik ściągnięto 32328 raz(y) 37,13 KB

PICT7697.JPG
Plik ściągnięto 32328 raz(y) 31,5 KB

 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2008-11-13, 13:29   

Do ilustracji Marcina dołączam ze swojego zbioru cztery rycinki z karykaturami żołnierzy z czasów napoleońskich. Marcin, o ile dobrze pamiętam, na wystawie w Pruszczu pokazana była świetna, kolorowa ilustracja przedstawiająca siedzącego żołnierza napoleońskiego z fajką. Może uda Ci się ją odszukać i dołączyć do tematu?
Na prośbę dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Skarszewach, Artura Martyna, przesłałem do tej placówki wzór odezwy rekrutacyjnej oddziału rekonstruktorów Pułku 12tego Piechoty Xięstwa Warszawskiego. Jeszcze dziś, na jej podstawie, zostaną wykonane plakaty i rozwieszone w GOk-u, Urzędzie Miasta, w szkołach na terenie gminy, w Gminnej Bibliotece Publicznej, Muzeum Skarszew - Skarszewskim Centrum Ekspozycji Historycznych, w puntach ogłoszeniowych na Starym Mieście, itd. Na styczniową imprezę napoleońską w grodzie nad Wietcisą zgłosi się zapewne trochę żądnych przygód rekrutów. Zgodnie z wymogami otrzymają informację, że muszą posiadać przednie zęby, a wizerunek przyszłych żołnierzy Napoleona powinien zdecydowanie różnić się od szwejów z poniżej pokazanych rycin.

Fajka w kapeluszu.jpg
Plik ściągnięto 32311 raz(y) 19,93 KB

Dobrze zaopatrzony żołnierz z fają.jpg
Plik ściągnięto 32311 raz(y) 33,5 KB

Żołnierz z fajką typu złożonego.jpg
Plik ściągnięto 32311 raz(y) 38,48 KB

Fajka w lufie karabinu.jpg
Plik ściągnięto 32311 raz(y) 34,2 KB

 
 
Marcin 


Wiek: 49
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 47
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-11-14, 19:51   

I fragment książki Janusza Staszewskiego ''Wojsko Polskie na Pomorzu w roku 1807" (piekielnie trudnej do zdobycia, niestety :-( ). Jak się okazuje w Skarszewach wsławił się (nomen omen) ppor. Osiński... ;-) :-D

Cytat:
W dniu 31 stycznia siły pruskie na przedpolu Danziga wynosiły około 3 tys. szabel i bagnetów. Zorientowawszy się w sytuacji Dąbrowski postanowił wycofać się spod Tczewa i w tym sensie wydał 28 stycznia następujące dyspozycje: grupę stojącą w Starogardzie pod rozkazami Sierawskiego ściągnął do Gniewu, a Kosińskiemu zalecał cofnąć się na linię Chojnic i Tucholi.
Prusacy podjęli jednak działania zaczepne. Zachęceni powodzeniem napadu w Tczewie próbowali szczęścia i na innych odcinkach. Zanim Kosiński zdążył wykonać polecenia Dąbrowskiego, uderzyli na oddział zakwaterowany w Skarszewach. Stał tutaj na czele sieradzan mjr Ulatowski, który zaniechał wszelkich środków ostrożności i "rozlokował się po kwaterach, jakby wpośród pokoju i bezpieczeństwa". Ten stan beztroski wyzyskali Prusacy. Na drugi dzień po opanowaniu Tczewa, około północy z 28 na 29 stycznia zaatakowali Skarszewy i zaskoczyli śpiących pospolitaków. Napadnięci we śnie Polacy próbowali się bronić nie zdając sobie sprawy z siły przeciwnika. Gdy jednak dowódca jeden z pierwszych opuścił pole bitwy, rozsypali się. Kosiński około drugiej w nocy na pierwszą wieść o napadzie postawił na nogi swoją grupę zakwaterowaną w Pogódkach. Poderwał kompanię "towarzyszów", na których mógł w boju liczyć, i poleciwszy reszcie kawalerii stać w pogotowiu, ruszył na odsiecz. Po drodze spotkał zdążającego w kilkanaście koni Ulatowskiego, który złożył raport o zniszczeniu swego oddziału. Na szczęście raport ten okazał się fałszywy, gdyż jeden z oficerów, ppor. Osiński, zebrał koło siebie po ucieczce Ulatowskiego około 150 kawalerzystów i stawił przeciwnikom czoło; odparł ich, po czym zawrócił, wycofując się na grupę Kosińskiego. W wyniku tych wydarzeń Kosiński stanął za Czarną Wodą, zajmując przez pospolite ruszenie wieluńskie i mazowieckie Wojtal, a przez kaliskie - Mokre; sieradzan i kwaterę swoją cofnął do Kosobud. Nie chciał jednak likwidować wysuniętego posterunku, toteż w stronę Starogardu posłał kilkaset koni pod rozkazami por. Kowalskiego, służącego niegdyś w brygadzie Madalińskiego.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Partnerzy WFG

ibedeker.pl