Mój Brat z Warszawy zwrócił moją uwagę na ciekawą stronę pana Konrada Dobrzyńskiego o Ziemi Puckiej http://www.konrad-mw.home...d-pucyfik.html. Wydaje mi się, że pan Dobrzyński pisząc o Celbowie był inspirowany naszą dyskusją na WFG.
Przytaczam tutaj obszerne fragmenty z moim komentarzem w kolorze zielonym.
Cytat:
Wróćmy do Celbowa: jego ostatnim niemieckim właścicielem był syn Heinricha- Fritz Aleksander. Jego największym sukcesem było dobre „ wżenienie się” w 1903 r. w znany gdański ród Steffensów przez ślub z Erną Wilheliminą Elisabeth Bleeck- wnuczkę sędziego Carla Ottona Steffens, przewodniczącego gdańskiej Rady Miejskiej, właściciela słynnej „ Złotej Kamienicy”. Od tej chwili majątek rozrastał się już bez przeszkód, czego ukoronowaniem był zachowany do dzisiaj dwór.
[Dwór wybudował Heinrich Alexander Rodenacker w latach 70 XIX wieku, „wżeniene się” miało miejsce w roku 1902, czyli posag musiał być wypłacony 30 lat przed ślubem J.P.]
Siedzibę rodu wybudowano w stylu neogotyckim z charakterystycznymi blankowaniami na szczycie frontowej fasady. Zamiast herbu( Rodenackerowie nie byli szlachtą) umieszczono na przedniej ścianie pięć kolistych medalionów z symbolami rolnictwa, plonu, urodzaju, łowiectwa i rybołówstwa.
[…]
W wyniku ustaleń Układu Wersalskiego Celbowo wróciło do Polski, jednak Fritz z rodziną nie wyjechał do Niemiec i przyjął polskie obywatelstwo. Była to jednak „ przykrywka”. Otóż niemiecka ojczyzna wzywała swych pozostających w Polsce braci i siostry do tego, by ci zbyt otwarcie nie manifestowali swej niemczyzny, gdyż takie postępowanie może pozbawić ich pewnych praw i być nawet powodem wydalenia z „ nowej ojczyzny”
[a on to właśnie manifestował! J.P.].
W tym „pokojowym podbijaniu Polski” główną rolę odegrały - jak zwykle- pieniądze płynące szeroką strugą z Berlina( skąd my to obecnie znamy?)
[obecnie? z „Naszego Dziennika” no, bo skąd J.P.]
„ Nasz” Fryc zajmował wysokie stanowiska w licznych organizacjach niemieckich na terenie Polski typu Związek Niemieckich Żołnierzy Frontowych, Stowarzyszenie Niemczyzny na Rzecz Obrony Praw Mniejszości w Polsce itp. Jego żona też nie była gorsza- kierowała Stowarzyszeniem Patriotycznych Kobiet Powiatu Puckiego.
[a powinni byli działać w Polskim Związku Zachodnim? J.P.]
Oboje nigdy nie splamili się mową polską i do swoich pracowników zawsze odzywali się w języku Nadludzi, chociaż- jak to wspominają ówcześni mieszkańcy Celbowa- doskonale rozumieli język polski.
[Sęk w tym, że Niemcy z polską wymową mają duże kłopoty. Wątpię też czy rzeczywiście rozumieli tak doskonale język polski. J.P.]
Wynikało to bez wątpienia z typowego dla tej nacji poczucia kulturowej i cywilizacyjnej wyższości nad Untermenschami tworzonego od czasów pruskich do czasów dzisiejszych( vide obecne hasełko: „Polacy to złodzieje, a Polki to dziwki”
[Hasełko podłe, skąd pan Dobrzyński je wziął? J.P.]).
Swoistym dowodem zaufania ze strony władz hitlerowskich było nadanie Rodennackerowi funkcji kierownika terenowej placówki Selbstschutzu w Celbowie. Organizacja ta „ wsławiła się” we wrześniu 1939 r. bestialskim traktowaniem Polaków aresztowanych wg. utworzonych przez dobrych, niemieckich sąsiadów na długo przed tą datą specjalnych list z nazwiskami przedstawicieli inteligencji polskiej. Obecnie jeden z jego wnuków stara się ukazać dziadka jako kolejną ofiarę szykan ze strony Polski, której „ represyjne działania skierowane były również na ich życie gospodarcze”. Ponadto „ Niemcy, w tym również Rodenacker, doświadczyli odwetu za lata antypolskiej polityki Hakaty i Komisji Kolonizacyjnej”. I jeszcze taki kwiatek z pracy pewnej pani, apologetyki tego rodu: „ Możliwe, iż negatywna ocena właściciela Celbowa powstała na potrzeby komunistycznej propagandy, która chciała w ten sposób usprawiedliwić zbrodnię, której dopuścili się wkraczający tu żołnierze sowieccy na starych już wówczas mocodawcach majątku. Fritz i Erna Rodenackerowie zostali aresztowani przez sowietów i przetrzymywani w Pucku, gdzie zmęczona przeżyciami Erna wkrótce zmarła”.
[Ten sam cytat tekstu pana Wiśniewskiego w pełnym kontekście: J.P.]).
Nie można negatywnie oceniać człowieka tylko za to, iż jest aktywnym działaczem organizacji narodowych w obcym kraju. W tym miejscu należy zauważyć – jak wspominają starzy mieszkańcy osady, – iż w czasie wejścia na te tereny hitlerowców, właściciel nie pozwolił na żadne aresztowania wśród swoich polskich pracowników, mimo iż byli tu przedstawiciele Związku Zachodniego, których z tą większą zaciekłością poszukiwali naziści. Charakterystyczne jest, iż w czasie rządów hitlerowców, Fritz Rodenacker w tej nowej władzy nie brał udziału[3]. Możliwe, iż negatywna ocena właściciela Celbowa powstała na potrzeby komunistycznej propagandy, która chciała w ten sposób usprawiedliwić zbrodnię, której dopuścili się wkraczający tu żołnierze sowieccy, na starych już wówczas mocodawcach majątku.
Zaiste wielka to zbrodnia, absolutnie straszniejsza od tej, jakiej dopuścili się Niemcy chociażby we wrześniu 1939 r. na Polakach z Pomorza. Z pewnością taka nazwa jak Piaśnica jest tej pani nieznana… O ile wspomniany wnusio( i opłacani przez niego pseudo- Polacy )
[Proszę o fakty: kto, kiedy ile zapłacił. Jeśli pan Dobrzyński nie wie to powinien milczeć. Poza tym zbrodnia jest zbrodnią, nawet wtedy, gdy rodacy ofiar są zbrodniarzami. J.P.]
rozwodzi się szeroko na temat tragedii swojej rodziny wypędzonej przez niedobrych Polaków w 1945 r. to akurat fragment życiorysu dziadziusia związany z jego bandycką rolą w 1939 r. przemilcza.
[bo nic o tym fragmencie życiorysu nie wiem J.P.]
Przy okazji: Niemiaszki uciekając przed Armią Czerwoną( nie było to polskie wojsko, o ile wiem), wypełniali zarządzenia swoich władz. Poza tym do 1989 r. nasz kraj był de facto pod okupacją radziecką, więc wszelkie pretensje prosimy kierować do Moskwy, Londynu, czy Waszyngtonu.
[A ja przecież nie mam do nikogo żadnych pretensji! J.P.]
Są to stolice trzech krajów, które zadecydowały o przebiegu granic po II wojnie światowej powodując m.in. to, że Polska jako jedyny „ zwycięzca” utraciła większość swego przedwojennego terytorium. Ta sama droga powinna dotyczyć tych wszystkich, którzy żądają od nas odszkodowań za utracone mienie. ( Warto byłoby sprawdzić, ile marek, a później euro dostali z tej racji mieszkańcy Izraela od RFN, a teraz od Niemiec, aby nie płacić „ podwójnie”- to byłby dopiero geszeft stulecia!)
Wracając do Fritza: bandyckie oddziały Selbstschutzu wsławiły się takim barbarzyństwem i zdziczeniem, że już pod koniec listopada 1939 roku zostały rozwiązane przez samych Niemców. Najlepiej scharakteryzował je sam szef Głównego Urzędu Służby Bezpieczeństwa Rzeszy Richard Heidrich określając działalność Niemców zamieszkujących Pomorze jako „ przeraźliwe, niekontrolowane akty zemsty” ( unmögliche, unkontrollierbare Racheakte.) Autor tych słów, zaciekły nazista, określany był( i to zasłużenie!) mianem „ Archanioła Zła”, więc raczej trudno sądzić, by użył cytowanych słów bezpodstawnie, czy kierowany litością nad Polakami…
Wikipedia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Reinhard_Heydrich [a cóż tu było o Fritzu? J.P.]
Wielu dawnych selbstschutzów wstąpiło następnie w szeregi SS, w tym Reienhold von Krockow- syn następnego „ świętego Ziemi Wejherowskiej”, czyli wspomnianego już Albrechta- dzięki machlojkom urzędników III RP szanowanego obywatela tejże. Teraz Reinhard von Petzlow [to ja? J.P.] vel Jerzy Chojnacki bezczelnie kłamie pisząc o „ braku plamy na honorze rodu Rodenackerów”. Tu całkowicie zgadzam się z tym kolejnym zdrajcą Polski
[Kogo i kiedy zdradziłem? Proszę o fakty! J.P.]:
trudno mieć plamę na czymś, czego się nie posiada.
Wielu Polaków omamionych terminem „ pojednanie polsko- niemieckie” dzielnie mu przyklaskuje. Głupota to li tylko, czy słychać w tle brzęk judaszowych srebrników?
[/code]
Jeśli by pan Dobrzyński podczas swych podróży zawadził o Heidelberg, zapraszam go na dobre piwko. On mi opowie wszystko, co wie o naszym Fritzu i co ja knuję, a ja spróbuję go przekonać, że Polacy i Niemcy nie mają innego wyjścia, niż żyć w zgodzie a nawet w przyjaźni.
Jerzy Paetzold (Jerzy Chojnacki)
vel wnusio
vel Reinhard von Petzlow
itd.
Pomógł: 10 razy Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 934 Skąd: Orunia
Wysłany: 2013-04-03, 23:34
Ta strona to zwyczajna Franca Wszechpolska. Wypada chyba tylko przytoczyć słowa Stanisława Lema: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów"...
_________________
Colonel Pomógł: 4 razy Dołączył: 08 Sie 2011 Posty: 460 Skąd: zewssząd
Wysłany: 2013-04-04, 14:17
Generalnie lektura przywolanego linku świadczy o dużym nasileniu obsesji u autora. Myślę, że to efekt "tresury", jaką przechodzilismy przez kilkadziesiat lat po wojnie, może i osobistych doświadczeń przekazanych przez kogoś z rodziny. W końcu nie ma chyba polskiej rodziny, która nie ucierpiałaby w trakcie wojny od jednej, drugiej, a zazwyczaj OBU stron. Nie jest wtedy łatwo zrozumieć i przyjąć za swoje słowa polskich biskupów z 1965, postawę Tadeusza Mazowieckiego w latach 1989-90.
Ale to pozwala tylko zrozumieć częściowo Dobrzyńskiego ale nie usprawiedliwić.
Witam pana Jerzego - mam nadzieję, że tu jeszcze zajrzy. Luiza Geysmer pochodziła z rodziny kupieckiej, która na początku XIX wieku osiedliła się w Warszawie (pochodzili z Hamburga). Było to dwóch braci Jan Henryk https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Henryk_Geysmer i Andreas Gothard. Luiza jest wnuczką Andreasa, siostrą Percivala wymienionego tu: http://historia-wyzynaelb...--wielkie-.html
Mam jeszcze sporo innych informacji o tej rodzinie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum