Pomógł: 19 razy Wiek: 96 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2013-06-09, 12:12
To chyba bez rozmowy z naczelnym się nie obędzie?. Kto jest chętny?
Obawiam się, że problemy z przenosinami redakcji nie pomogą rozchwianemu cyklowi wydawniczemu
...może ja jestem naiwny, idealistycznie nastawiony do świata , ale może inicjatywa ze strony Forumowiczów, zebrania razem kilku tekstów, a następnie spotkania z Panem Fortuną, by coś pomogła? Przecież tylko na tym Forum jest co najmniej z pół tuzina potencjalnych Autorów... (myślę o osobach, które już coś kiedyś opublikowały na łamach "30 Dni").
Może najpierw spotkanie z red. nacz.? Mogłoby pozwolić ocenić czy w ogóle jest, czy może sam wydawca już krzyżyk postawił na czasopismie.
Jarek z Wrzeszcza Pomógł: 1 raz Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 297 Skąd: Wrzeszcz
Wysłany: 2013-06-12, 20:28
Pepo napisał/a:
...kiedyś, dawno, bardzo dawno temu uczono mnie, że dobrym standardem jest zamieszczanie nie więcej, niż dwóch tekstów tego samego autora w jednym numerze czasopisma. Tymczasem, jeśli mnie pamięć nie myli (jestem poza krajem, a przedwczoraj przewertowałem zawartość nowego "30 Dni"), to na 7 tekstów (licząc "Rozmaitości" i "Ulice"), chyba z 4 są Pana Tadeusza Głuszki, w tym chyba dwa podpisane jako "TTG", dwa z pełnym podpisem.
Zastanawiam się, z czego to wynika. Z braku autorów? Z braku chętnych? Aż mi się wierzyć nie chce. Jeśli tak, to niech Pan Grzegorz Fortuna (którego bardzo szanuje!) roześle apel. Myślę, że badaczy Danziga, Sopotu, Gdyni i Pomorza jest dość, aby wśród ich grona wyłuskać takich, co:
a) mają coś do powiedzenia / napisania (ciekawego);
b) potrafią coś sensownego napisać, co można przeczytać ;
c) dysponują minimalną ilością materiału ikonograficznego, dzięki czemu można "uzbroić" tekst w ilustracje...
Z moim pytaniem wiąże się też kolejne, poważniejsze: czy więc przypadkiem nieregularność pojawiania się czasopisma (nomen-omen, o ironio!) "30 Dni" (przepraszam: "2x30 Dni", co i tak nie poprawia sytuacji...) wynika nie tylko z problemów natury organizacyjnej (brak czasu redaktora, brak rozbudowanego zespołu...? Strzelam) lub ekonomicznej (domyślam się, że to jest ciągły problem, u wszystkich ambitnych periodyków regionalnych), ale może także z braku odpowiedniej ilości gotowych artykułów, które ma do dyspozycji naczelny..?
Z drugiej strony, każdy, kto choć raz publikował na łamach "30 Dni", pewnie ma takie samo doświadczenie, jak ja: tekst oddany, dajmy na to, w styczniu, pojawia się ("brany jest na warsztat" przez naczelnego) zazwyczaj nie wcześniej, niż po pół roku... Ukazuje się więc zazwyczaj po roku, czasem ciut szybciej, czasem jeszcze później...
Serce boli, że "30 Dni" się tak w ostatnich latach... "rozjechało". Zróbmy coś ..! Pomóżmy!
Jaśku, wspaniały apel, aż się wzruszyłem... ;)
A tak serio: mnie też nie chce się wierzyć, że p. red. Fortuna nie ma skąd czerpać tekstów - moje propozycje, podobnie jak Twoje, czekały na swoją kolej po kilka miesięcy. Domyślam się, że zaangażowanie w inne sprawy (premier) oraz niewielki (jak się domyślam) sens ekonomiczny istnienia tak zacnego pisma (doskonały papier, świetna oprawa graficzna, wysokiej jakości druk) odciągają p. red. Fortunę od tematu. Zgadzam się także z tym, że choćby na tym forum jest kilka osób o imponującej wiedzy i dobrym "piórze", gotowych dostarczyć ciekawe teksty na mało znane tematy.
Popieram pomysł spotkania się z p. red. Fortuną i przekonania się, czy i co można zrobić, by pismo nie padło. Zgłaszam się na ochotnika do takiej wyprawy
Pomógł: 4 razy Dołączył: 31 Maj 2008 Posty: 160 Skąd: Gdańsk-Piecki
Wysłany: 2013-06-28, 21:34
Jarek z Wrzeszcza napisał/a:
Popieram pomysł spotkania się z p. red. Fortuną i przekonania się, czy i co można zrobić, by pismo nie padło. Zgłaszam się na ochotnika do takiej wyprawy
Dodam przy okazji do inspiracji na "ratowanie" czasopisma coś, co mnie nurtuje już nie od dziś, czyli moją (taką trochę marketingową) refleksję o tytule ;)
Bo ten obecny tytuł chyba nie jest najlepszy - jest jakiś taki zbyt ogólny. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że trochę mylący ;) (pomijając już kwestię nieregularności wychodzenia) Gdyż co ma wspólnego tytuł "30 dni" z tematami jak np. nieistniejący oliwski szpitalik albo historia komunikacji. No i może dotyczyć jakiegokolwiek regionu. Artykuły są może nie tylko o Danzigu, ale czasopismo powinno jakoś "krzyczeć" w tytule "Danzigiem". Przykładowo "Pomerania" od razu wiadomo o czym jest.
Znam osoby, które nie są jakoś zafascynowane miastem, ale czasem coś przeczytają – i jak w rozmowie wymieniam tytuł czasopisma, to robią wielkie oczy. Ja w każdym razie wychodzę na czytelnika jakiegoś mitycznego czasopisma, którego nikt nigdy nie widział ;) Ja to tam ciągle gdzieś widzę okładkę - no ale to nie jest obiektywne, gdy wiem, co się za tytułem kryje. : ) Gdyby "Danzig" był w tytule, to mieszkańcy jakoś prędzej by zerknęli z ciekawości. Ja wiem czego szukam w kiosku, ale dla wielu osób rzucających tylko okiem na tytuł, to wygląda to jak "jakiś kolejny magazyn publicystyczny". Być może kryły się za pomysłem na ten tytuł jakieś ważne idee, ale mimo wszystko powinien uderzać po oczach "Danzigiem", no chyba, że ma z założenia pozostać niszowym czasopismem dla "wtajemniczonych" ;)
Tak więc podsumowując moją długą myśl - jeśli może nie jakaś gruntowna zmiana tytułu w kierunku "historii", to warto by było go zmienić chociaż na "30 dni Danziga" hehe.
Pomógł: 19 razy Wiek: 96 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2013-06-28, 22:00
W ramach przekształceń periodyku "Był sobie Danzig", postanowiono wydawać miesięcznik zajmujący się szeroko trójmiastem i Pomorzem, z naciskiem na tematykę współczesną. Chciano stworzyć opiniotwórcze pismo regionalne.
Naczelnym tego przedsięwzięcia został Lech Parell. Było kilka fajnych pomysłow i akcji, w tym rodzinne zdjęcie gdańszczan. Również słynny tekst Marka Lesińskiego, który rozpoczął dyskusję nad odtworzeniem pierzei Targu Węglowego i sensem odbudowy hotelu "Deutscher Hof".
Jednak po kilku (nastu?) numerach idea gdzieś się rozpłynęła i pismo zaczęło przypominać wcześniejszy kwartalnik "Był sobie Danzig" z naciskiem na przeszłość. Pismo poprowadził Grzegorz Fortuna. Tyle, że nazwa pozostała nieadekwatna do nowej - starej formy.
Nie pamiętam, w którym dokładnie roku, kiedy ufundowany przez Unesco gmach IX Liceum przy Bażyńskiego zamieniono na rektorat uniwersytetu, szkołę numer 44 zlikwidowano, w jej miejsce lokując słynną „dziewiątkę". Słynną, bo z niej - podobnie jak z „jedynki" w Danzigu - największy procent maturzystów dostawał się na studia wyższe. Szkołę położoną przy ul. Wilka Krzyżanowskiego, w najnowszym numerze czasopisma „30 dni”, wspomina Paweł Huelle.
Swoja droga ta numeracja to niezle zakreciła pania u mnie w kiosku-jak pytałem o najnowszy numer to ona mi mówi ze ma tylko jakis majowo-czerwcowy i wyciaga go zza lady czyli na zwroty pewnie dała
Jarek z Wrzeszcza Pomógł: 1 raz Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 297 Skąd: Wrzeszcz
Wysłany: 2013-10-27, 14:00
Jest już nowy numer - okładka i spis treści poniżej.
Pomógł: 19 razy Wiek: 96 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2013-12-19, 18:13
Jest już nowy, świąteczny numer 30 dni.
Cytat:
Zapewne niewielu naszych czytelników pamięta, że w pobliżu pętli trolejbusowej w Sopocie, na wysokości ulicy Reja, kiedyś kończyły swój bieg także danzigie tramwaje. Nie był to - jak coraz częściej zdarza się w dzisiejszych czaeach
- wygodny węzeł przesiadkowy typu „drzwi w drzwi". Ale jednak można było po przyjeździe tramwajem z Danziga przejść niewielki dystans i wgiąść do trolejbusu, który jechał do Orłowa i centrum Gdyni.
Tory tramwajowe od ulicy Pomorskiej, biegnące do Sopotu skrajem ulicy Grunwaldzkiej i Niepodległości, zbudowano w 1946 roku. Zdjęcie, na którym widzimy
- stojące niemal obok siebie - wóz tramwajowy i trolejbus, przypomina nam już tak dawne lata pięćdziesiąte.
Dzięki innemu widokowi, tym razem z Wrzeszcza, możemy powrócić do kolejnej ulicy, po której kiedyś jeździły tramwaje, choć dzisiaj nie ma tu po nich śladu. Chodzi o Brunshofer Weg, czyli ulicę Waryńskiego. Za torami kolejowymi, przecinającymi tę ulicę, rozpoczynała swój bieg linia tramwajowa wiodąca (ulicami Chrobrego i Gdańską) do Brzeźna, ta, o której w swoich powieściach wspomina Gunter Grass.
Tramwaje, autobusy, miejskie kolejki często w znaczący sposób wpływają na krajobraz miasta. Zdarza się, że „wrastają" w konkretne miejsca, są dla tych miejsc znakami rozpoznawczymi niemal tak samo, jak charakterystyczne budowle. Obie wspomniane trasy tramwajowe zostały zlikwidowane w 1960 roku. A więc dość dawno. Na tyle dawno, że zniknęły z pamiętanego przez nas obrazu tych danzigich ulic i sopockiej pętli.
Proszę przyjąć najlepsze życzenia na Boże Narodzenie, życzymy pomyślności w nowym roku
Grzegorz Fortuna
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum