Ewangelista i nieznany przodek, elbląskie meble oraz aniołek do ochrony - to tylko fragment gabinetu wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Kiedyś więziono tu miejskie ladacznice. Ta stara danziga baszta na Kotwiczników wiele wtedy widziała i słyszała. Dzisiaj jest tu dużo spokojniej i bardziej nobliwie. Urzęduje w niej bowiem wojewódzki konserwator zabytków, który w swoim gabinecie ma spory "kawałek" kościoła. - Jakby to miało zmyć dawne grzechy - żartujemy.
Gabinet konserwatora Mariana Kwapińskiego nie jest duży. Na wprost drzwi stoi... Jaś.
I od razu rzuca się w oczy. Wykonany z lipowego drewna, ma półtora metra wzrostu.
- Kiedy zaczynałem pracę jako wojewódzki konserwator, powiedziałem sobie - koniec z bałaganem. Robimy porządki. Zaczął się remont. I te wszystkie zabytki, które się gdzieś po kątach poniewierały, pozbierałem - opowiada Marian Kwapiński.
I tak mu się właśnie trafił ten drewniany ewangelista. Bo to, że rzeźba przedstawia ewangelistę, nie ma wątpliwości. Nie bardzo tylko wiadomo, którego - Jana czy może Marka?
- Na swój użytek nazywam go Jasiem. Przez pierwsze dni, kiedy wchodziłem do gabinetu, kłaniałem mu się, bo myślałem, że ktoś na mnie czeka - śmieje się konserwator na samo wspomnienie.
Teraz już się Jasiowi nie kłania. Ale zżył się z rzeźbą. Z tym, że kiedyś przyjdzie im się rozstać. Bo Jaś wróci tam, skąd najprawdopodobniej pochodzi, czyli z danzigiego kościoła św. Jana.
- Ale może to ja wcześniej odejdę na emeryturę, zanim Jasio tam się przeniesie - zastanawia się Marian Kwapiński.
Żartujemy więc sobie, że konserwator ma u siebie kawałek kościoła św. Jana. Bo stamtąd pochodzą też cztery obrazy wiszące w jego gabinecie. One także wrócą, kiedy kościół będzie na ich powrót gotowy. Na razie zakotwiczyły przy Kotwiczników, zinwentaryzowane, czyli nie bezpańskie.
Na jednej ze ścian wisi też najstarszy witraż na Pomorzu. Na temat tego dzieła sztuki wydał orzeczenie historyk sztuki doktor Janusz Pałubicki, wcześniej znany jako minister koordynator służb specjalnych.
Na sąsiedniej ścianie wzrok przyciąga osiemnastowieczny obraz Matki Boskiej z dzieciątkiem. Nie wiadomo, skąd pochodzi. Został szczęśliwie odrestaurowany, scalony tak, że się już nie rozpada. Zrekonstruowano brakujące części malowidła. Ten obraz, jak mówi konserwator, jest żywym, niekłamiącym dowodem na to, w jakim dramatycznym stanie znajdują się nasze dzieła sztuki.
- To mi naprawdę przypomina, od czego jestem i czym się zajmuję - powiada gospodarz gabinetu.
Meble nie są danzigie, a elbląskie. Różnią się tym, że nie mają tak bogatej jak danzigie snycerki, za to są bardzo pięknie intarsjowane. To komplet osiemnastowieczny, który tutaj trafił z dawnego Urzędu Wojewódzkiego. Są tak solidnie robione, że jeszcze parę wieków wytrzymają.
Za plecami konserwatora wisi portret przodka. Ale czyjego - nie wiadomo. Ot, jakiś taki szlachciura.
Na ścianie, zamiast godła państwowego, wisi orzeł z balustrady okalającej fontannę Neptuna. Orzełek jest oryginalny. Ponieważ wcześniej je z fontanny kradziono, postanowiono zamieścić kopie. A oryginały znalazły się pod kuratelą kuratorów.
- Osobiste drobiazgi w tym gabinecie trudno wypatrzeć - śmieje się konserwator. - Jest jeden prywatny długopis do podpisywania poczty. I drugi, poważniej wyglądający, którym podpisuję decyzje administracyjne. Ten ostatni już mi dwa lata służy. Bo tylko do wyższych rzeczy jest stworzony.
Wzrok przyciąga niewielki aniołek. Marian Kwapiński opowiada, że ktoś mu go dał z czystej życzliwości, aby go siły niebieskie chroniły. I chyba chronią skutecznie. Na dowód kurator wspomina, że przed rokiem z tego urzędu odeszły cztery osoby o znakomitych kwalifikacjach. Stanął więc wobec konieczności uzupełnienia tego bolesnego ubytku. I gdyby nie ten aniołek, który mu patronuje, być może gorzej by trafił.
- A tak trafili nam się znakomici młodzi ludzie, którzy nie tylko są wyjątkowo bystrzy, ale też pracowici i uczą się wszystkiego z szybkością światła. I tak dzięki Opatrzności Bożej i aniołkowi udało się zachować sprawność tego ważnego urzędu - kończy kurator.
Pomorski wojewódzki konserwator zabytków dr Marian Kwapiński nie chce elektrowni na Pomorzu. Twierdzi, że inwestycja ta może stanowić zagrożenie dla ochrony krajobrazu i dziedzictwa kulturowego Pomorza.
Jak się dowiedzieliśmy, konserwator wydał już postanowienie o odmowie uzgodnienia projektu zmiany planu zagospodarowania przestrzennego województwa, opracowanego przez Urząd Marszałkowski. Projekt przewiduje budowę elektrowni atomowej w okolicach Żarnowca oraz elektrowni węglowej w Opaleniu. Decyzja wywołała ostry sprzeciw władz województwa. Urząd Marszałkowski przesłał już na ręce konserwatora list do minister kultury z zażaleniem na odmowę uzgodnienia projektu.
- Mam nadzieję, że nasze zażalenie będzie skuteczne. Trwają negocjacje z konserwatorem wojewódzkim, aby ten zmienił swoje postanowienie - mówi Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego.
- Na obecnym etapie nie zapadły żadne ustalenia, które byłyby istotne dla opinii publicznej. Cały czas trwa postępowanie administracyjne - twierdzi tymczasem Marcin Tymiński, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Danzigu.
Więcej komentarza nie uzyskaliśmy.
- Sprawa polega na tym, że potencjalne lokalizacje są podane jedynie w uwarunkowaniach projektu - informuje Feliks Pankau, zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Regionalnego i Przestrzennego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. - Coś, co jest potencjalne, czyli to, czego jeszcze nie ma, nie może stanowić zagrożenia dla ochrony krajobrazu. W planie zagospodarowania mamy zawarte obszary objęte ochroną. Jednak dopóki nie ma ostatecznych lokalizacji inwestycji, nie mogą one popadać w konflikt z ochroną krajobrazu!
Prawnicy Urzędu Marszałkowskiego uznali, że przewidziane w projekcie inwestycje energetyczne nie naruszają obszarów chronionych. Plan zagospodarowania przestrzennego województwa musi być uzgodniony z wojewódzkim konserwatorem zabytków, ponieważ "sprawuje on pieczę nad układem urbanistycznym i ruralistycznym" podległego mu terenu. Na terenie gminy Krokowa, gdzie częściowo ma być zlokalizowana elektrownia atomowa, znajduje się zamek w Krokowej, zespół klasztorny w Żarnowcu, czy zespół wsi Karwieńskie Błota.
Co na to lokalne władze? Wójt gminy Krokowa Henryk Doering nie ma złudzeń co do tego, że energetyka jądrowa jest potrzebna.
- Tak jest na całym świecie - mówi Doering. - Czekamy na informację od rządu. Jeśli przyjdzie wiadomość, że rząd zdecydował, że elektrownia ma powstać w Żarnowcu, będziemy to konsultować z mieszkańcami.
- Jeśli konserwator nie zmieni swojej decyzji, przygotowania do budowy elektrowni mogą stanąć - obawia się marszałek Kozłowski. - Zmienić ją będzie mógł tylko minister kultury, powołując się na wyższą konieczność społeczną.
Tą koniecznością może być zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju i Pomorza poprzez budowę nowej elektrowni. Według szacunków specjalistów roczne zużycie energii w Polsce wzrośnie ze 150 do 270 TWh w 2025 roku. Konieczna będzie budowa nowych bloków energetycznych (stare bloki i tak będą musiały być wyłączone). Pomorze uważane jest za energetyczną pustynię i tutaj będą powstawać nowe bloki energetyczne. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej z 24 lipca 2008 r. na świecie eksploatowanych jest 439 reaktorów energetycznych o łącznej mocy ponad 372 tys. MW, w budowie zaś znajduje się kolejnych 35 reaktorów o łącznej mocy prawie 30 tys. MW. Tylko w 2007 r. uruchomiono 3 nowe reaktory i rozpoczęto budowę 7 bloków.
Do 2030 roku w Polsce może powstać pierwsza elektrownia atomowa. Taki zapis znalazł się w rządowej strategii energetycznej. Decyzję o uruchomieniu programu budowy energetyki atomowej w Polsce rząd podjął już w styczniu tego roku. Wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld twierdzi, że dla elektrowni atomowych przewidziane są dwa miejsca. Jednym z nich jest Żarnowiec, drugim Klempicz w województwie wielkopolskim. Jednak konkretnej decyzji co do lokalizacji elektrowni jeszcze nie ma.
Województwo pomorskie jako pierwsze zadeklarowało chęć lokalizacji elektrowni atomowej na jego terenie. W ubiegłym roku marszałek Jan Kozłowski wystosował list do premiera Donalda Tuska. Od tego czasu do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów napłynęło już kilkadziesiąt apeli od różnych gmin. Wszystkie chcą, aby elektrownia atomowa powstała właśnie na ich terenie.
Problemy z konserwatorem
To nie pierwsza kontrowersyjna decyzja wojewódzkiego konserwatora zabytków. Na działce przed NOT-em w Danzigu nie powstanie kilkudziesięciometrowy apartamentowiec. Konserwator twierdzi, że wysoki budynek zepsuje perspektywę Starego Miasta, choć w pobliżu stoi już "Zieleniak" czy hotel Hevelius. Spór spowodowała też próba przebudowy przychodni kolejowej obok dworca PKP Danzig Główny. Inwestor chciał w niej otworzyć luksusowy hotel. Konserwator nie zgodził się jednak na wybudowanie przez inwestora obok przychodni drugiego budynku. Twierdzi, że trzeba dbać o rozpoznawalną stylistykę elewacji, którą widać z daleka. Przez kilka łat trwał konflikt o wysokość krawężników na ul. Wajdeloty we Wrzeszczu, z której miasto chce zrobić deptak.
do tej daty ma powstać w Polsce pierwsza elektrownia atomowa
Czy konserwator zabytków stanie na drodze elektrowni jądrowej na Pomorzu? To bzdura - zaprzecza sam zainteresowany. Przyznaje natomiast, że sprzeciwia się budowie elektrowni węglowej nad Wisłą.
Poniedziałkowe media (Polska Dzienniki Bałtycki i Radio Danzig) donosiły, że na drodze do budowy elektrowni atomowej na Pomorzu może stanąć... wojewódzki konserwator zabytków. Jak to możliwe?
By zbudować tak duże i tak mocno wpływające na środowisko obiekty jak elektrownie, wymagane jest wpisanie ich do wojewódzkiego planu zagospodarowania przestrzennego. Planiści z pomorskiego urzędu marszałkowskiego właśnie przygotowali taki dokument. Zapisali w nim, że na Pomorzu mogłyby powstać dwie elektrownie: jądrowa w Żarnowcu i węglowa w Opaleniu, pomiędzy Kwidzynem i Gniewem.
Każda zmiana planu musi być uzgodniona m.in. przez pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Dlaczego? Ponieważ sprawuje on pieczę nad krajobrazem i dziedzictwem kulturowym województwa.
Pomorski wojewódzki konserwator zabytków Marian Kwapiński zgłosił swoje uwagi do przedłożonego mu planu, ale wbrew temu co donosiły media, nie ma większych zastrzeżeń do lokalizacji elektrowni jądrowej w Żarnowcu.
- Ta lokalizacja jest znana co najmniej od 30 lat, nie mam zamiaru się jej przeciwstawiać - zapewnia Marian Kwapiński. Dodaje, że po zapoznaniu się z propozycjami planistów z departamentu rozwoju regionalnego i przestrzennego Urzędu Marszałkowskiego wystąpił jedynie o uszczegółowienie zapisów w planie dotyczących tej inwestycji.
Inaczej natomiast wygląda sytuacja z elektrownią węglową, której budowę w Opaleniu dopuszczają planiści. Marian Kwapiński odmówił uzgodnienia planu dla tej inwestycji. Jego zdaniem w propozycjach planistów zabrakło nie tylko szczegółów tej inwestycji, ale też rzetelnego uzasadnienia dlaczego elektrownia miałby powstać właśnie tu.
- Opalenie znajduje się nad Wisłą, pomiędzy Gniewem i Kwidzynem. Nie pozwolę, by w takim miejscu powstało coś, co mogłoby przypominać Bełchatów - argumentuje Marian Kwapiński.
Zastępca szefa wojewódzkich planistów, Feliks Pankau z marszałkowskiego departamentu rozwoju regionalnego i przestrzennego tłumaczy, że wpisanie elektrowni do planu nie przesądza o ich powstaniu, a tym bardziej o tym, że będą zagrożeniem dla środowiska czy krajobrazu.
- Coś co jest potencjalne, czyli to, czego jeszcze nie ma, nie może stanowić zagrożenia dla krajobrazu. Przynajmniej dopóki nie ma ostatecznych lokalizacji inwestycji - tłumaczył na łamach Polski Dziennika Bałtyckiego.
Z tą argumentacją nie zgadza się Marian Kwapiński: - Gdy będzie zatwierdzony plan wojewódzki, dopuszczone w nim inwestycje będzie można wpisywać już do planów lokalnych. A wtedy zagrożenie będzie już całkiem realne.
Teraz od decyzji konserwatora Urzędowi Marszałkowskiemu przysługuje odwołanie do Ministra Kultury, a następnie - gdyby minister utrzymał decyzję Mariana Kwapińskiego - do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Pomógł: 19 razy Wiek: 95 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-04-07, 11:56
Telewizja Polska zaprasza forumowiczów WFG do wzięcia udziału w programie "Forum Gospodarcze".
Tematem beda spory między miastem Danzig a Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.
Program jest na żywo, w środę 8 kwietnia o 18:55 w TVP 3.
By wziąć udział w programie i zadawać pytania trzeba być o 18:30 w budynku Wydziału Nauk Społecznych UG przy ul. Bażyńskiego 4 w Oliwie.
Zapraszamy.
Pomogła: 7 razy Wiek: 54 Dołączyła: 09 Maj 2008 Posty: 1312 Skąd: Wrzeszcz, Świńskie Łąki
Wysłany: 2009-04-09, 15:01
Odniosłam wrażenie, że konserwator przeszkadzał panu Świącowi w prowadzeniu programu.
I nie bardzo rozumiem jaki był sens zaproszenia do programu pani ze starostwa malborskiego. Co ma piernik do wiatraka.
Sprawa dominanty pięknie rozmyta.
Bardzo ładna delegacja młodzieży licealnej, zwłaszcza trójki klasowej
Pomógł: 12 razy Wiek: 51 Dołączył: 11 Maj 2008 Posty: 804 Skąd: Marienburg
Wysłany: 2009-04-09, 16:44
Hochstriess napisał/a:
jaki był sens zaproszenia do programu pani ze starostwa malborskiego.
Też się nad tym zastanawiałem,co Pani Jola robi w tym programie.To co mówiła było ni przypiął ni przyłatał względem całej reszty. Ot,tak sobie radośnie poszczebiotała a panowie mogli się w tym czasie zwilżyć wodą.
W sobotę zabytkowy danzigi Żuraw zmieni się w trampolinę, z której do Motławy będą skakać mistrzowie w cliff divingu. Centralne Muzeum Morskie, czyli właściciel budynku, liczy na dobry zarobek, ale konserwator zabytków nic nie wie o zawodach.
(...)Żeby jednak móc skakać z Żurawia, organizator zawodów musiał wynająć budynek od Centralnego Muzeum Morskiego w Danzigu. - Wypożyczamy nasze obiekty na różne cele, w tym nawet na zaręczyny - mówi Jerzy Litwin, dyrektor CMM, do którego należy zarówno Żuraw, jak i Dar Pomorza, z którego zawodnicy także będą skakać. - Potrzebujemy nie tylko pieniędzy, ale i promocji. Mamy nadzieję, że to wydarzenie przyciągnie turystów.
Problem jednak w tym, że na każdą ingerencję, nawet taką, jak zainstalowanie trampoliny, musi wydać zgodę wojewódzki konserwator zabytków. Konserwator jednak o zamiarach muzeum dowiedział się od nas.
Ostatnio zmieniony przez feyg 2009-07-14, 11:35, w całości zmieniany 1 raz
Explore Pomógł: 1 raz Wiek: 114 Dołączył: 26 Sie 2009 Posty: 64 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-08-27, 16:52
Podczas organizowania festiwalu FETA, konserwator nie został także poinformowany o tym, że będą spektakle na np. bastionie św. Gertrudy, co zaowocowało kolejną falę zaśmiecania obiektu, jak i niszczenie zabytkowego wejścia do obiektu, na który wdrapywali się 'widzowie' bez żadnych protestów organizatorów.
_________________ "Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"
Pomógł: 3 razy Dołączył: 30 Mar 2009 Posty: 264 Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-08-27, 19:16
Ja lubię konserwatora. Szczególnie za to, że pozbył się z Pomorza tego komunistycznego czołgu T-34 który nie miał nic wspólnego z 1 Brygadą Pancerną . Przecież ma tyle wspólnego z Drzonowem
Pomógł: 3 razy Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 889 Skąd: Gdańsk-Brętowo
Wysłany: 2009-08-28, 00:06
Tak, kierowałem wniosek w dwóch sprawach.
Beton totalny To się nadaje na bezpośrednią skargę do Ministra Kultury i DN, ale jakoś tak już nie bardzo chce mi się z nimi walczyć. Nawet Ustawy o ochronie zabytków dokładnie nie znają.
Ba, ostatnio NIK (było w TVP3 o tym) wskazał po kontroli jawne zaniedbania np. w Muzeum Archeologicznym (złe przechowywanie zabytków, przekręty itd.). I co na to WKZ? Nic, no przecież kolegów nie będzie się czepiał.
_________________ "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum